Tak, Poniedziałek Zielonoświątkowy (Tweede Pinksterdag) to w Holandii oficjalny dzień wolny od pracy. Dla wielu osób oznacza to idealny długi weekend i symboliczny początek lata. Ale jak właściwie naród słynący z pragmatyzmu spędza ten dodatkowy dzień wolności? Zamiast odpoczynku, Holendrzy często wybierają festiwale, masowe zakupy w sklepach meblowych i wycieczki rowerowe. Zapraszamy do odkrycia zaskakujących tradycji Pinksteren!
Spis treści
Opcja 1: Festiwalowy Szał z Pinkpop na czele
Jeśli zapytasz Holendra o Pinksteren, jest duża szansa, że pierwszą rzeczą, jaka przyjdzie mu do głowy, będzie muzyka. Weekend zielonoświątkowy to w Holandii nieoficjalne otwarcie sezonu festiwalowego.
Najsłynniejszym wydarzeniem jest oczywiście legendarny Pinkpop. To jeden z najstarszych i najdłużej działających festiwali muzycznych na świecie, a jego nazwa nie jest przypadkowa – to połączenie słów Pinksteren i Pop. Co roku w Landgraaf gromadzą się dziesiątki tysięcy fanów, by zobaczyć największe gwiazdy światowej muzyki. Ale Pinkpop to tylko wierzchołek góry lodowej. W całym kraju organizowane są dziesiątki mniejszych i większych festiwali, koncertów plenerowych i wydarzeń muzycznych, które zamieniają Holandię w jedną wielką scenę.
Opcja 2: Narodowe Pielgrzymki… do Sklepów Meblowych
To prawdopodobnie jedna z najbardziej zaskakujących i typowo holenderskich tradycji. W drugi dzień Zielonych Świątek ogromne aleje handlowe z meblami i artykułami do domu, tzw. woonboulevards, przeżywają prawdziwe oblężenie. Podobnie zresztą jak centra ogrodnicze (tuincentra).
Dlaczego akurat wtedy? Trudno o jedną, logiczną odpowiedź. Być może to idealny moment na odświeżenie domu i ogrodu przed nadchodzącym latem. Sklepy kuszą specjalnymi promocjami, a dla wielu rodzin taka wyprawa to po prostu forma rozrywki i sposób na wspólne spędzenie czasu. Zamiast spaceru po parku, przechadzają się alejkami IKEI, szukając inspiracji i… obowiązkowego hot-doga na koniec.
Opcja 3: Aktywnie na świeżym powietrzu
Oczywiście nie wszyscy spędzają ten dzień na festiwalach czy zakupach. Dla wielu Holendrów wolny poniedziałek to doskonała okazja, by wskoczyć na rower i ruszyć na dłuższą wycieczkę (fietstocht). Pogoda w tym okresie często dopisuje, więc ścieżki rowerowe w parkach narodowych, wzdłuż wybrzeża czy pośród pól tulipanowych (choć te już powoli przekwitają) są pełne rowerzystów.
W wielu miasteczkach i wsiach organizowane są także lokalne jarmarki (braderieën), pchle targi (rommelmarkten) oraz inne festyny, na których można kupić lokalne produkty, posłuchać muzyki na żywo i po prostu poczuć luźną, świąteczną atmosferę.
Jak widać, holenderskie Zielone Świątki mają niewiele wspólnego z religijną zadumą. To dzień pełen energii, muzyki i zaskakujących tradycji. To czas, który udowadnia, że dla Holendrów każdy dzień wolny jest okazją, by spędzić go aktywnie, razem i – oczywiście – w dobrze zorganizowany sposób.